Przedstawiamy cykl fotoreportaży ukazujących etapy powstawania przedmiotów oferowanych w Trendymanii. Dzięki GENEZIE macie szansę uczestniczenia w procesie twórczym, obserwowania pracy swoich ulubionych Artystów - jesteście świadkami narodzin unikatowych egzemplarzy sztuki użytkowej, które trafiają później do Waszych rąk. W kilku zdjęciach i słowach próbujemy uchwycić całą magię tworzenia, a składa się na nią wiele różnych czynników - talent, wiedza, doświadczenie, warsztat i niezwykła wręcz cierpliwość.
W tej części cyklu GRAFIJA pokazuje jak skomplikowane procesy chemiczne w magiczny sposób przyczyniają się do powstania barwnych grafik...
Gdy mam już fazę projektowania za sobą, pierwszym etapem jest przygotowanie blachy - matrycy. W zależności od wybranej techniki lub rodzaju kwasu stosuję blachę miedzianą lub cynkową. Należy sfazować brzegi i nałożyć kwasoodporny werniks.
Na tak przygotowanej matrycy za pomocą różnych narzędzi (igieł, zdzieraków oraz własnych wymyślonych patentów :) wykonuję rysunek odsłaniając "gołą" blachę.
Następnie zabezpieczoną (od drugiej strony, na rewersie) blachę zanurzam w roztworze kwasu, w tym przypadku azotowym. Te dwie czynności często wykonuję naprzemiennie, czyli po pewnym etapie rysunku trawię kwasem, zabezpieczam resztę rysunku lakierem, potem znów dorysowuję jakieś elementy, znowu trawię i tak... trwa to dość długo i jest to dość żmudny i wymagający dużego skupienia etap pracy.
Samo trawienie trwa sekundy i trzeba bardzo uważać aby nie przetrawić rysunku. Co znaczy nie przetrawić? To skomplikowane do wytłumaczenia tzn. kwas trawi odsłoniętą blachę w głąb, robiąc z narysowanej przez nas w werniksie linii dokładnie takiej samej szerokości rowek. Jeśli potrzymam blachę za długo, czasem o kilkanaście sekund, to kwas zacznie trawić nie tylko w głąb, ale też na szerokość co w ostateczności nie da precyzyjnej ostrej linii, tylko poszarpaną. W zależności jaki chcę uzyskać efekt doprowadzam czasem do przetrawień :) Bo nie wszystko ma być jak żyleta. Aby sprawdzić czy rysunek - rowek jest wystarczająco głęboki, by zatrzymać w sobie farbę drukarską, sprawdzam igłą jego głębokość, ale z lat praktyki widzę to już na oko.
Trawienie jest jak pudełko czekoladek - zaskoczenie z efektu - smaku murowane. Choć niby mamy wpływ na to co i jak trawimy, ale nie do końca - czasem efekt jest różny od tego jaki oczekiwaliśmy. Duży wpływ ma temperatura kwasu oraz jego stężenie itp.
Na ten temat można napisać baaaardzo dużo - ale nie będę zanudzać. Jeśli stwierdzę, że chyba czas na sprawdzenie tego co wyszło, wykonuję próbną odbitkę. Jeśli okaże się, że efekt nie jest zadowalający lub inny od zamierzonego, trawię kwasem dalej lub biorę nową blachę i zaczynam od nowa :))) Ale powiedzmy, że jestem zadowolona.
Nakładam farby drukarskie wcierając je palcami, kawałkami kart magnetycznych, szpachelkami ale ostrożnie, by nie porysować blachy w miejscach, gdzie planuję dany kolor. Maluję całą grafikę wcierając farbę w rowki. Blachę można leciutko podgrzać, by farba dobrze wpłynęła w rowki i malutkie dziurki, pomaga to również w późniejszym wycieraniu. Trzeba baaardzo uważać, by nie podgrzać za mocno, bo wtedy farba zrobi się płynna i nie zatrzyma się w rowku tylko cała wytrze.
Gdy matryca jest już "pomalowana" ostrożnie na płasko wycieram farbę z powierzchni blachy, tak by nie wybrać jej z rowków. To jest najbardziej ciężki fizycznie etap pracy.
Biorę specjalny bezkwasowy papier przeznaczony do grafik - ja używam FABRIANO, ma on wytłaczany znak firmowy i charakterystyczne dla papieru czerpanego postrzępione brzegi. Namaczam papier w wodzie - odsączam i kładę na przygotowana matrycę z farbą. Matrycę kładę na blat prasy przykrywam papierem, ustawiam nacisk wałków i robię "bzyt" - dzięki mojemu Tacie. Naciskam start. Tata przerobił mi prasę na elektryczną, zamontował silnik bym nie musiała kręcić korbą. Do wilgotnego papieru pod wpływem nacisku walca przykleja się farba z zagłębień matrycy. Sprawdzam wydruk. W razie potrzeby zmieniam nacisk wałków. Odbitka gotowa. Z jednego nałożenia farby uzyskuje się tylko jedną odbitkę - aby wykonać następną muszę od początku nałożyć, podgrzać, wytrzeć farbę. Grafika musi teraz odpocząć, czyli ułożona na płasko musi wyschnąć, a następnie przez kilka dni poprzebywać pod dużym naciskiem, aby papier się wyprostował.
Gdy grafika jest gotowa, dopasowuję oprawę: wybieram kolor passepartout, docinam karton passepartout do obrazka i przycinam papier grafiki do wymiarów passepartout.
Kataloguję pracę tzn. zapisuję nr. kolejny grafiki w katalogu moich prac. Podpisuję grafikę, najpierw tytuł potem technikę graficzną w jakiej praca została wykonana, autora czyli swoje imię i nazwiska, nr. kolejny grafiki, nakład oraz rok powstania. Oprawiam w ramę, wykonuję zdjęcia, wystawiam w Trendymanii i czekam na nowego właściciela :)
© Copyright 2005-2024 trendymania™ Regulamin